Translate

środa, 4 stycznia 2023

Wyprawa dziewiętnasta do Czarnobyla - październik 2021- dzień V

    Piąty dzień  październikowej wyprawy, czyli 21.10.2021 r., zaczęliśmy jak zwykle od sklepu w Orane. Sklep był bardzo znany  wszystkim ekipom goszczącym u Siergieja. Jak widać, bardzo dobrze zaopatrzony. Pamiętam takie sklepy z lat 60-70-tych ubiegłego wieku. Gromada dzieciaków biegała po dzielnicy, zbieraliśmy butelki, które sprzedawaliśmy w skupie i za zarobione w ten sposób pieniądze kupowaliśmy dropsy (gdzieniegdzie zwane rolkami), oranżadę lub cokolwiek, co uważaliśmy za godne zakupu. Od rodziców pieniądze dostawaliśmy rzadko. Nie na takie zbytki. Pamiętam te czasy jako oazę spokoju. Chociaż od czasu do czasu babcia szła do sklepu i kupowała 5 kg mąki, sól i cukier. Plotki głosiły, że będzie wojna. U nas nie było wojny, natomiast do Orane wojna wkroczyła 24 lutego 2022 r. 







    Ten dzień był szczególnym dniem wyprawy. Już nie wracaliśmy do Siergieja Franczuka do wioski Orane. Plan był taki, że kolejką pracowniczą mieliśmy pojechać do Sławutycza, gdzie mieliśmy przygotowane zakwaterowanie. Zajął się tym Siergiej Akulinin, organizator drugiej części wyjazdu.



    O tej porze w strefie poranki bywają chłodne. Oczekując na Siergieja i kontrolę paszportową, staliśmy na parkingu przed punktem kontrolnym w Ditiatkach.


    Plan był taki, żeby odwiedzić Pionierski Obóz "Bajeczny" (Пионерский лагерь "Cказочный").  Od przejścia granicznego strefy w Ditiatkach jest dość blisko. Rzadko jeżdżą tam zorganizowane, duże grupy, bo jest nie po drodze do Prypeci


    Dojazd do Pionierskiego obozu "Bajeczny" wiedzie przez wioskę Września-Rudnia



    Mieliśmy ogromne szczęście, bo w oddali zobaczyliśmy stado koni Przewalskiego. Zwierzęta w strefie spotyka się bardzo często. Stado koni zawsze wzbudza sensację. Staliśmy i robiliśmy zdjęcia.
















    Zaciekawiło nas zachowanie jednego z koni. Obserwował nas czujnie, oceniając, czy jesteśmy zagrożeniem, czy też nie. Stado oddalało się, a koń cały czas nas obserwował gotowy do ataku.







    Kiedy stado oddaliło się na bezpieczną odległość, przewodnik stada opuścił nas, podążając za swoimi podopiecznymi.









    Jeszcze raz obejrzał się z bezpiecznej odległości i pobiegł za swoim stadem.


    Stado koni Przewalskiego obserwowaliśmy w pobliżu przystanku autobusowego. Z nazwy miejscowości zostały tylko cztery litery ...UDNIA...


    W wiosce Iłownica skręciliśmy na północ w kierunku Pionierskiego obozu "Bajeczny".





Nareszcie dojechaliśmy. Przed wjazdem na teren obozu taka oryginalna stela- Пионерский лагерь "Cказочный"



    Na terenie obozu trudno odnaleźć budynki. Las skrzętnie wszystko ukrywa. Na szczęście jest jesień i po krótkiej chwili odnajdujemy pozostałości po zabudowaniach obozu.










    Budynki ukryte wśród drzew i zarośli są bardzo do siebie podobne. Wnętrza zniszczone, zdewastowane jak wszystkie zabudowania w strefie.






















    Udało się nam odnaleźć smoka i żółwia, a w zasadzie to, co po nich zostało. Są też grzyby. Podobno jadalne.





    Pamiątkowe zdjęcie przy figurze żółwia. Karol jest niezastąpiony przy zdjęciach grupowych.


    Z Pionierskiego Obozu "Bajeczny" (Пионерский лагерь "Cказочный") pojechaliśmy poprzez wioskę Opaczyce do wioski Kupowate, żeby odwiedzić Panią Hannę Zavorotną bohaterkę filmu "Babuszki Czarnobyla".














Dojechaliśmy do wioski Kupowate. Oto gospodarstwo Pani Hanny Zaworotnia.











    Samosioły, do jakich zalicza się Pani Hanna, to ludzie, którzy mniej więcej w dwa lata od awarii, wrócili do swoich gospodarstw i żyją w strefie do dziś. Powitania grup są zawsze bardzo serdeczne. Staramy się zawsze przywieźć takim ludziom to, co najważniejsze. Chleb, jakieś artykuły żywnościowe- przewodnik zawsze podpowiada, co byłoby w tym momencie najlepsze. 









A to nasza gospodyni z Siergiejem Franczukiem. 


    Tomek z "babuszką" Hanią i jej kuzynką Marią.



    Cała grupa w komplecie tylko kierowca gdzieś się zapodział. Karol jak zwykle użył swojej techniki w taki sposób żeby nas wszystkich uwiecznić.









Panie umilały nam czas śpiewaniem i opowiadaniem swojej historii. Wspaniale spędzony czas.









    Pożegnania są trudne, ale zawsze jest nadzieja na kolejne spotkanie. Karol zrobił zdjęcie polaroidem i podarował je "babuszkom".





    
   Już czas nie pozwalał na dalsze wycieczki po strefie. Przekroczyliśmy granicę dziesięciokilometrowej strefy w punkcie kontrolnym Leliv. Naszym celem była Prypeć.


    Pojechaliśmy tzw. starą droga do Prypeci. Jest to jedna z najbardziej napromieniowanych dróg na świecie.


    Zatrzymaliśmy się na chwilę w bazie przeładunkowej betonu. Opisałem już to miejsce kilka razy w poprzednich relacjach.







    Na zakręcie w prawo w kierunku steli Prypeć stoi stela Pochodnia. To jest Zrudziały Las. Poziom promieniowania jest bardzo wysoki. Przypominam, że norma na Ukrainie to 0,3uSv/h. 



    Droga do przedszkola Teremok (Теремок). Chcieliśmy zobaczyć, co się zmieniło od naszej ostatniej wizyty w sierpniu 2022 r.





    Na pierwszy rzut oka rzuca się brak wulgarnych napisów. Ktoś włożył znowu wiele pracy, żeby doprowadzić to miejsce do takiego stanu.






























    Wielokrotnie już o tym mówiłem, że każde przedszkole w strefie jest smutnym miejscem. Zostały tu zabawki, ubrania i buty. Ślady pozostawione przez dzieci, które dla każdego człowieka są wartością nadrzędną, jak sądzę. Rodzina, żona, dzieci i wnuki to jest treść mojego życia. Myślę, że dzieci z tych przedszkoli dla swoich rodziców też były najaważniejsze.





































Z przedszkola pojechaliśmy do bazy ATH2. Niewiele się zmieniło. 


















Tuż obok bazy ATH2 znajduje się składowisko sprzętu użytego w likwidacji skutków awarii.










    Pożegnaliśmy Siergieja i Leonida. Przeszliśmy punkty kontrolne na stacji Semihody i wsiedliśmy do kolejki pracowniczej, którą pojechaliśmy do Sławutycza.







    Sławutycz - małe miasteczko pracowników Czarnobylskiej Elektrowni w Czarnobylu. Tu mieliśmy spędzić trzy noce. Tym razem Siergiej Akulinin nasze zakwaterowanie zorganizował tuż przy sklepie Aynur (Айнур) w kwartale Bakińskim. Ogromną zaletą tej lokalizacji jest to, że wszędzie jest blisko.





    Nasze mieszkanie znajdowało się tuż nad biurem firmy Siergieja Akulinina. Ja i Marek zajęliśmy jeden pokój, a Tomek drugi. 






    Po rozpakowaniu się postanowiliśmy zjeść kolację w restauracji "Stary Tallinn". Droga do restauracji wiedzie przez plac centralny. Trzeba przejść obok Białego Anioła (Белый Ангел).


    Dawniej restauracja Stary Tallinn mieściła się na dole budynku. Od jakiegoś czasu jednak to się zmieniło i jest na górze.


    Takie freski i dziwne ozdoby towarzyszą idącym na górę. Autorką fresków jest córka Aleksandra Kupnego - Daria Kupna (Дарья Купная).








    Kolacja to była porażka. Zamówiłem żeberka w sosie BBQ (Свині реберця BBQ). Czekałem 1,5 godziny i nie zjadłem, bo się nie dało. Koledzy wzięli pizze i wygrali. 



    Powrót do mieszkania tą samą drogą. Dzień męczący, z bagażami po strefie. Dużo jeżdżenia, ale i dużo zwiedzania. Niesamowicie szybko płynie czas. To już piąty dzień za nami


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz