Translate

sobota, 15 września 2018

Wyprawa czternasta do Czarnobyla - wrzesień 2017 - dojazd do Sławutycza

Czternasta wyprawa do Czarnobyla w 2017 roku zaplanowana została na wrzesień. Mój brat i kilku kolegów z Białegostoku akurat we wrześniu dysponowali czasem. Osobiście wolę październik, zwłaszcza jego drugą połowę, ale w tym wypadku dostosowałem się do reszty. Mój brat Michael przyleciał z USA tydzień wcześniej. Pozałatwiał najważniejsze sprawy i tak w dniu 23 września mogliśmy pojechać na Ukrainę. 
Naszą grupę z Białegostoku, w tym roku, wzmocnili: Kamil Smółko, Cezary Lompart, Tomasz Zawadzki, Michał Zawadzki. W Warszawie dołączył jeszcze do nas Mateusz Olszewski. 
Podróż z Białegostoku do Warszawy odbyliśmy pociągiem. Pod Pałacem Kultury powoli gromadzili się uczestnicy naszej wyprawy. Tym razem w jednym autokarze jechały dwie grupy. Jedna miała spędzić trzy dni w strefie, a druga cztery. My byliśmy w grupie trzydniowej.

W autokarze usiedliśmy razem z Markiem Rabińskim i Sebastianem Marciakiem. Nie ukrywam, że dla mnie równie ważna jest sama strefa  jak i dojazd do niej. Autokar to niezwykłe miejsce. Oto spotykają się w nim ludzie ogarnięci pasją. Dla niektórych jest to pierwszy raz i ich oczekiwania są ogromne. 

W tym roku zatrzymaliśmy się w Bykowni. To tragiczne i straszne miejsce. W sierpniu byłem w podobnym miejscu na Białorusi -  w Kuropatach pod Mińskiem. 




























Początek mojej opowieści jest smutny, bo miejsce, które odwiedziliśmy, jest pełne smutku i bólu. Nie piszę nic o zdjęciach, bo mówią same za siebie
Dojazd do Sławutycza zajął tym razem więcej czasu niż zwykle. Zakwaterowanie odbyło się już po zmierzchu. Dziwnym zbiegiem okoliczności nasza pięcioosobowa grupa, czyli ja, mój brat, Cezary Lompart, Kamil Smółko i Sebastian Marciak, byliśmy kwaterowani jako ostatni. Na szczęście w tym samym miejscu co w zeszłym roku. Michał, Tomasz Zawadzcy i Mateusz Olszewski zostali zakwaterowani razem. Marek Rabiński zamieszkał z Pawłem Mielczarkiem i kierowcą autokaru. Wracając jeszcze na chwilę do naszych grup, chcę się poszczycić znajomością z Jackiem Podemskim i Piotrem Plachtą, których mogłem w końcu poznać osobiście. 
Kolację zjedliśmy w Starym Talinnie i nie ukrywam, że zmęczeni podróżą, poszliśmy spać. Nazajutrz zaczął się dzień I wyprawy.