Translate

niedziela, 2 maja 2021

Wyprawa szesnasta do Czarnobyla - czerwiec 2019 - dzień V

     Piąty dzień naszej czerwcowej wyprawy nastąpił nieubłaganie po czwartym. Upływ czasu w strefie jest niestety taki sam jak poza nią. Chciałoby się, żeby te chwile trwały i trwały. Niestety, czas płynie tylko w jednym kierunku.

    Dzień zaczęliśmy od zakupów w Czarnobylu. Tak wygląda wejście do charakterystycznego, zielonego budynku przy placu centralnym w Czarnobylu, naprzeciwko kompleksu muzealnego "Gwiazda Piołun". 

    Tuż za moimi plecami jest wejście do sklepu "Kramnicja", a na wprost wejście do stołówki pracowniczej.W głębi po prawej widać rentgenometr, czyli "wagę".


Po zrobieniu zakupów pojechaliśmy do Prypeci.  Mieliśmy niewiele czasu na zwiedzanie. Przy ulicy Łazariewa zaszliśmy na chwilę na pocztę. Znany obraz jeszcze się trzyma. 





    Po zwiedzeniu poczty pojechaliśmy na skrzyżowanie ul. Kurczatowa i Ogniewa. Pieszo doszliśmy do Debarkadera.








   Kolejnym punktem w Prypeci było Sanatorium "Słoneczne" przy ul. Ogniewa 3.








    Prypeć jest już dokładnie spenetrowanym miastem i trudno znaleźć jakieś nowe obiekty do zwiedzania. Jednakże zawsze są miejsca, które warto odwiedzić ponownie. Tym razem zaszliśmy do kompleksu sportowego "Budowlaniec".



W takim stanie jest podłoga hali sportowej. Chodzenie po niej jest niezwykle ryzykowne. Udało się nam jednak przejść. Nikomu nic się nie stało.



    W takim stanie jest hala. Zniszczenia są ogromne. Jak długo jeszcze wytrzyma?










    Tak wyglądała droga powrotna. Identycznie jak w tamtą stronę. Trzeba było wybierać odpowiednie podłoże, które mogło utrzymać ciężar ciała. Belki podłogi wydawały się solidne, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Przejście po tej podłodze trwało bardzo długo.

  Ta figura milicjanta, jak mówi Marek Rabiński, stała kiedyś przy piaskownicy między domami 1 mikrorejonu/kwartału. Parę lat temu pracownicy posterunku przy pralni zaczęli ściągać takie artefakty i ohydnie "odmalowywać" Stąd ten niebieski milicjant i krasnal przeniesiony z grupy figurek na al. Lenina. 



    To jest droga wzdłuż hali sportowej prowadząca w kierunku pralni chemicznej. Podobno  jest tam siedziba ochroniarzy i lepiej omijać to miejsce.

    Od czasu do czasu pokazuję roślinność strefy. Takie kwiatki można znaleźć w Prypeci, pomimo że Prypeć nazywana była miastem róż. 


    Szkoła muzyczna przy ulicy Kurczatowa. posiada niesamowite wejście. Widać ogrom pracy, jaką należało włożyć w taką mozaikę. 3d jakbyśmy dzisiaj powiedzieli.


Idąc ulicą Kurczatowa, mijamy siedzibę partii i Urzędu Miejskiego. 



    Kolejnym mijanym budynkiem przy ul. Kurczatowa jest hotel "Polesie". Wielokrotnie pokazywałem go od zewnątrz i wewnątrz. Jest to wspaniałe miejsce zapewniające dobry widok na strefę.


    Oto nasza ekipa w pełnej krasie. Trzeba było aż dwóch zdjęć, żeby pokazać wszystkich. Prypeć jest miejscem odwiedzanym przez wszystkie wycieczki w ramach tak zwanej turystyki czarnobylskiej. Rok 2019 był rokiem szczególnym ze względu na ilość odwiedzających. My Prypeci poświęciliśmy najmniej czasu. 


    Uważam, że to miejsce jest niezwykle ważne w historii Ukrainy i Polesia. To pomnik Sosnowego Krzyża. Niestety, sosny już tu nie ma. Jest w Nowych Szepeliczach. To, co zostało, jest jednak świadectwem ofiar II wojny światowej.





    Wszystkie wycieczki odwiedzają placyk widokowy przy Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej z widokiem już teraz na Arkę.





    Podjechaliśmy na chwilę do wejścia do strefy. Wielokrotnie tymi drzwiami wychodziłem do strefy i wracałem do kolejki. To jest wejście do stacji Semihody.



Tuż za drzwiami "waga", przez którą pracownicy elektrowni wchodzą do strefy i wychodzą ze strefy. 



    Przed Dyrekcją Elektrowni znajduje się pomnik ofiar Awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej.







    Jak widać na zdjęciach, jeszcze w czerwcu 2019 roku nie było kontrowersyjnego muralu. Pokażę go przy opisywaniu jesiennej wyprawy.



    Punkt kontrolny Leliv. Pojechaliśmy do Czarnobyla. Nad brzegiem Prypeci zauważyłem drzewo z niezwykle interesującym napisem, a w zasadzie pouczeniem przybywających na brzeg rzeki. W dowolnym tłumaczeniu brzmi to mniej więcej tak: Pojadłeś, popiłeś, nasrałeś - zbierz; Wywieź!!!.



Niedaleko brzegu Prypeci jest kawiarnia "Wiosenka" - Кафе "Веснянка"


Gdzie można wypić kawę.

Pożegnaliśmy Czarnobyl. Kolejnym miejscem był Punkt Dekontaminacyjny Września Rudnia. 








    To miejsce zrobiło na mnie szczególne wrażenie ze względu na to, że nigdy tu nie byłem. Widać ogrom pracy, jaka tu została włożona. Oprócz budynku służącego do dekontaminacji pojazdu również na zewnątrz zbudowano stanowiska. Można sobie wyobrazić, jak to miejsce wyglądało podczas likwidacji skutków awarii.








Wybudowano również olbrzymie zbiorniki na skażoną wodę po myciu pojazdów.











Dozymetr nie wykazuje jakiś szczególnych zmian promieniowania.


    Niedaleko od Punktu Dekontaminacyjnego płynie rzeka Uż. Siergiej Franczuk pokazał nam to miejsce. Rzeczywiście robi wrażenie.




    Czas  płynął nieubłaganie . Już czuliśmy, że następuje koniec naszej wyprawy. Wróciliśmy na chwilę do Czarnobyla. 







    

    Powrót do Orane przez Punkt Kontrolny Dityatki. Koniec wyprawy. Wszystko powoli się skończyło. Żegnamy strefę, obiecując, że niebawem wrócimy. 


22 czerwca 2019 roku wyjechaliśmy z Markiem z Kijowa do Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz