Translate

niedziela, 7 października 2018

Wyprawa czternasta do Czarnobyla - wrzesień 2017 - Dzień I


Dzień pierwszy wyprawy rozpoczął się jak zwykle. Śniadanie, dojazd kolejką ze Sławutycza do Elektrowni Czarnobylskiej.  Jak wiadomo, kolejka zatrzymuje się na stacji Semihody. Autokary zabierają uczestników wyprawy i dowożą w określone miejsca strefy. Pierwszym miejscem był radar Duga.




Mój brat Michael Urbanski z kolegą Cezarym Lompartem pozują do zdjęcia. Radar Duga pokazywałem już kilka razy. Imponująca wielkość anten robi ogromne wrażenie. 

W dużym kompleksie znajdują się anteny, centrum sterowania jak również miasteczko załogi. Zaczynamy od centrum sterowania. Z zewnątrz budynek nie wygląda okazale. Wydaje się nawet niewielki. Dopiero wnętrze pokazuje, jak to jest duża budowla. Ogromne sale, liczne korytarze, mnóstwo sprzętu.





Jakże typowe dla tamtego okresu salki - chyba szkoleniowo - propagandowe. Przypomina mi to jednostki wojskowe, w których odbywałem służbę wojskową w latach 1980-1981. Też mieliśmy masę plakatów, tablic propagandowych, haseł i symboli.



Oto co zostało ze sterowni. Nie wiem, czy to właściwe określenie, być może centrum dyspozycyjne lepiej odzwierciedla charakter tego pomieszczenia. Zdjęcia pokazują to, co z niego pozostało.




W całym budynku znajdują się szachty prowadzące do niższych kondygnacji. Trzeba bardzo uważać, żeby nie wpaść do takiej dziury. Jest ciemno, więc o nieszczęście nietrudno.






Oto propagandy ciąg dalszy.




Niezwykle ciekawe pomieszczenie, całkowicie ekranowane. Przypomina klatkę Faradaya.



Takich płytek z elementami elektronicznymi porozrzucanych po całej powierzchni są setki, a może i tysiące. 


Propaganda, hasła i symbole to powszechne zjawisko tamtych czasów.





Po opuszczeniu sterowni poszliśmy do miasteczka załogi. Oto co zostało z ciepłowni.



Straż pożarna zawsze zachwyca makietą kompleksu. Oczywiście pełno na ścianach przeróżnych tablic z informacjami, symbolami.





Przy wejściu do budynku straży pożarnej ktoś stworzył z waciaka, butów i klosza lampy coś, co ma przypominać człowieka.

Poniżej ciekawostka: obok budynków mieszkalnych przechodziłem za każdym razem, kiedy byłem w tym kompleksie. Do tej pory nie udało mi się zobaczyć tej cysterny. Krzaki zasłaniały ją kompletnie. Tym razem ją zobaczyłem. Zastanawiam się, ile jeszcze rzeczy uda się odkryć.





Wielokrotnie byłem na dachu jednego z bloków mieszkalnych. Jednak za każdym razem poszukujemy wejścia, pamięć zawodzi. Nie zawsze znajdujemy wejście. Tym razem się udało.





Spotkanie na dachu z grupą czterodniową. My byliśmy w grupie trzydniowej. Już wyjaśniam. Do strefy jechały dwie grupy. Jedna miała spędzić w strefie trzy dni, druga cztery. Czasami się spotykaliśmy.


Droga do szkoły obok stacji transformatorowej. Szkoła.






















Główna droga. Pierwszy raz w tym miejscu byłem jesienią 2013 roku z firmą Chernobyl-Tour. Nasz przewodnik Dima opowiedział nam, że wiosną 2013 zerwano asfalt. Po to, żeby przyroda dokonała reszty. Za dziesięć lat zapewne nie będzie śladu po tej drodze.




Przed wejściem do Klubu dyskusja na tematy polityczne.




Drogę do toalety wskazuje sowiecki "sołdat".




Przy wjeździe do Czarnobyla konieczne zdjęcie pamiątkowe. U góry mój brat Michael Urbanski, a poniżej Mateusz Olszewski.






W Czarnobylu spędziliśmy dosłownie chwilę, zwiedzając wystawę robotów

Jednym z ciekawych punktów zwiedzania jest stacja maszynowa  naprzeciwko wioski Kopacze.




















Przy starej drodze do Prypeci znajduje się baza przeładunku betonu. To jedno z bardziej napromieniowanych miejsc w strefie.




Chłodnie kominowe bloku V i VI są niezwykle ciekawym miejscem do zwiedzania. Jedna chłodnia jest na początkowym stadium budowy. Druga prawie ukończona.












Nowe graffiti w chłodni kominowej.








Z tego miejsca doskonale widać elektrownię. To stały punkt programu.







Najważniejsze zdjęcia przy steli Prypeć.







Z miejsca, gdzie stoi stela Prypeć, można łatwo zobaczyć symbol Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej.




Tego dnia zajechaliśmy jeszcze na chwilę do Prypeci. Oto parę zdjęć, które trochę ubarwiłem, używając różnych programów z mojej ciemni cyfrowej.











Pierwszy dziś minął jak zwykle błyskawicznie. Co tu dużo mówić, każdy dzień mija szybko. Za szybko. Wyjazd ze strefy, zakupy w Sławutyczu, kolacja i spać. 

3 komentarze:

  1. Jak zwykle ciekawa relacja, kibicuję szczerze

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze robiły na mnie wrażenie te malowidła na ścianach, podbój kosmosu i ta propaganda dawnego ustroju, chociaż dziś mam 36 lat to nadal pamiętam pochody 1 majowe, proporczyki itp. Także zakupiłem po Pańskiej namowie program Machinery HDR który robi świetną robotę. Wybieram się tam w kwietniu :)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń